Powodów jest kilka. Po pierwsze, kompetencje kluczowe dla ambitnych profesjonalistów (prezentacja, argumentacja, negocjacja, perswazja, informacja zwrotna, aktywne słuchanie, parafraza, itp.) mają charakter ponadjęzykowy (zależą od operacji myślowych, które w podobny sposób wykonuje się w różnych językach). To one powinny być celem, a angielski – zaledwie środkiem, w którym się go osiąga. Dlaczego? Otóż dlatego, że w polszczyźnie wielu z nas wcale nie radzi sobie z tymi procesami dużo lepiej. Mówimy szybciej, owszem. Mówimy naturalniej, to prawda. Ale nie mówimy znacząco mądrzej, bardziej perswazyjnie lub logicznie. Wniosek: w języku docelowym ćwiczmy nie jego własne struktury (gramatykę czy niuanse leksykalne), ale wartości nadrzędne dla komunikacji: porządek, zawartość, atrakcyjność.